Wraz z nadejściem lata sięgamy do szafy po przewiewne, lekkie ubrania, a także odkładamy do niej ciężkie, zimowe buty i zastępujemy je modelami przystosowanymi do wysokich temperatur, np. sandałami. Podpowiadamy, jak nosić takie na rzepy.
Choć jeszcze do niedawna kojarzone były z typowym obuwiem sportowym (często wyłącznie męskim), sandały na rzepy wracają do łask, i to w wielkim stylu! Nie ma w tym nic dziwnego – są wygodne i lekkie. Idealnie sprawdzą się na lato – w wersji z płaskim obcasem nadadzą się na piesze, wakacyjne wędrówki. Stosując się do popularnego teraz łączenia stylów, krojów i wzorów, nic nie stoi nam na przeszkodzie, by nosić sandały na rzep nie tylko do typowo sportowych ubrań, ale także łączyć je z innymi elementami naszej szafy, często nawet takimi na większe wyjścia. Prezentujemy kilka patentów na sandały na rzepy.
Pierwsza propozycja na lato i upały. Do sandałów na rzepy w dowolnym kolorze (możemy postawić na swój ulubiony bądź wybrać najbezpieczniejszą, pasującą do wszystkiego opcję i sięgnąć po czerń lub biel) zakładamy krótkie spodenki lub spódniczkę mini. Dobrym rozwiązaniem będzie tu wybranie materiałów i krojów bardziej na co dzień, jak jeans. Jeśli wydaje nam się, że temu połączeniu brakuje równowagi, bo buty wypadają zbyt „sportowo” przy dole garderoby, możemy zniwelować to wrażenie bardziej wyważoną, sportową górą. Na nieco chłodniejsze dni sprawdzą się casualowe marynarki, a na cieplejsze – przewiewne, lekkie koszule, najlepiej w naturalnych barwach i bez finezyjnych wzorów.
Dość zaskakującym, ale szalenie modnym zestawieniem są sandały na rzepy w połączeniu z… garniturem. Co prawda, nie mówimy tu o garniturach wieczorowych, a bardziej codziennych, wykonanych z lekkich, oddychających materiałów, jak bawełna czy len. Na lato szczególnie polecane są marynarki oversize, dzięki którym mamy większą swobodę ruchów, a także spodnie z nieco szerszymi nogawkami – przylegające do ciała kroje nie są najwygodniejszą opcją na upalne dni. Sandały na rzepy sprawią, że taki look będzie mniej formalny, ale nadal elegancki. Zależnie od wyboru dodatków i kolorów, na jakie postawimy, jest również bardzo uniwersalny – sprawdzi się i do pracy, i na wyjścia.
Propozycją wręcz banalną, a bardzo efektowną, jest noszenie sandałów na rzepy do letnich sukienek. Choć naszą pierwszą myślą może być, że do sukienek pasowałyby bardziej delikatnie sandałki, najlepiej wiązane lub zapinane, często na obcasie bądź koturnie – ale nic bardziej mylnego. To właśnie sandały na rzepy, na płaskim obcasie i bez finezyjnych wiązań, są hitem tego sezonu, tym bardziej w połączeniu z sukienką. A jeśli chodzi o sukienki, nasz wybór jest nieograniczony. Mini, maxi, w kwiaty, w paski, w kropki, o kroju kopertowym, wiązana, z rozcięciem na nodze, niesymetryczna… każdą z nich możemy założyć do sandałów. Dodatkowe punkty w kwestii trzymania się trendów modowych dostaniemy, kiedy do tego wybierzemy również plecioną torebkę, najlepiej dużą. Połączenie idealne.
To nie błąd: tak popularne połączenie i sandały to najnowszy hit. Połączenie będące od dawna obiektem żartów i generalnie omijane szerokim łukiem tym razem wraca do łask w wielkim stylu. Wydawać by się mogło, że dość masywne w swojej budowie sandały na rzepy i skarpetki to nie najlepsze połączenie. Okazuje się jednak, że ma ono szansę być nie tylko wygodną alternatywą na chłodniejsze dni, ale także wyglądać zjawiskowo. Obalamy więc stereotyp – tak, skarpety i sandały idą w parze! Szczególnie sprawdzą się grube, wełniane skarpety – nadadzą one temu zestawieniu lekkości. Nieszczególnie polecamy wysokie podkolanówki, które mogą zaburzyć proporcje ciała, a także klasyczne, przezroczyste podkolanówki w kolorze cielistym – mogą nie wyglądać tak dobrze, jak przy innych typach butów.