Combat boots, czyli ciężkie buty typu glany znów są na topie! Projektanci zachęcają, aby bawić się modą i nosić je nawet do lekkich sukienek! Do jakich stylizacji pasują?
Jeszcze kilka miesięcy temu, gdy combat boots, czyli wyglądające ciężko i topornie sztyblety uznawane były za chwilowy kaprys projektantów. Nikt jednak nie spodziewał się, że tak szybko pokocha je cały świat, włącznie z najbardziej znanymi influencerkami i celebrytkami. Jedno jest pewne; obuwie to trafiło do modowego mainstreamu i ma zamiar pozostać na dłużej.
Combat boots w Polsce często nazywane są glanami. Od wielu lat uznawało się je za buty noszone przez buntowników oraz przedstawicieli alternatywnych subkultur. Model ten wymyślił lekarz z Niemiec – Klaus Martens w 1945 r. I sprawdziło się tu stwierdzenie „potrzeba matką wynalazków”. Podczas wypoczynku w Alpach Bawarskich i szusowania na nartach, skręcił kostkę. Była to częsta kontuzja w przypadku tego sportu. Wówczas założenie typowych butów wojskowych nie wchodziło w grę i było bardzo niewygodne. Tak więc Martens postanowił stworzyć buty wysoko sznurowane, z dość miękką podeszwą, które łatwiej się wkładało, a do tego skutecznie chroniło nogę przed urazami.
Na początku model ten nie cieszył się dużym zainteresowaniem, dopiero po kilku latach, gdy Martens nawiązał współpracę z Herbertem Funeckiem, ruszyła masowa produkcja. W 1959 r. prawa do butów wykupiła marka brytyjska; R. Griggs Group Ltd., która dodała butom charakterystyczną żółtą nić.
W latach 90. tzw. Martensy były prawdziwym must have, jeśli chodzi o modne obuwie. Można je było zobaczyć nie tylko na stopach punków i muzyków, ale też aktorów czy modelek. Potem na jakiś czas odeszły nieco w zapomnienie. Moda, jak widać, znów zatoczyła koło.
Obecnie combat boots różnią się często od klasycznych modeli sprzed kilkudziesięciu lat. Mają różne ozdoby i długość, np. na wybiegu Valentino można było zobaczyć glany z delikatnymi klamerkami i cholewką sięgającą do połowy łydki, z kolei na pokazie Rochas królował model błyszczący, czyli zupełnie inaczej niż u Margaret Howell, gdzie dominowały fasony matowe i krótkie. Poza tym ciężkie sztyblety nie muszą być w klasycznej czerni; w sieciówkach znajdziemy mnóstwo wielokolorowego obuwia, z przeróżnymi sprzączkami, ozdobami, sznurówkami, a nawet cyrkoniami! Wybór jest przeogromny. Zaś Prada wzorowała się na znanej na całym świecie grze Tomb Raider i postanowiła stworzyć ciężkie buty z dużymi sprzączkami oraz saszetką w okolicach kostki.
Bądź co bądź, buty te zawsze łączy jedno – wygoda i komfort noszenia, czego na próżno szukać w wielu innych modelach.
Niegdyś do ciężkich glanów zakładało się przede wszystkim poprzecierane jeansy czy skórzane spodnie. Obecnie projektanci zachęcają do zupełnie innych rozwiązań! Przykładowo projektantka Gabriela Hearts zaprezentowała na wybiegach modelki, które miały ciężkie sztyblety założone do delikatnej, białej i powłóczystej sukienki. I to rozwiązanie okazało się ogólnoświatowym hitem! Glany świetnie wyglądają w połączeniu z długimi, zwiewnymi spódnicami, dodając takiej stylizacji pazura. Rzecz jasna zawsze doskonale prezentują się z jeansowym strojem, jaki by on nie był (czy to spodnie, spódnica, a może kombinezon).
Obecnie panuje trend na modę górską w wydaniu typowo miejskim. To znaczy, że buty z na tzw. traktorze, czyli grubej podeszwie nosimy do codziennych outfitów i to uwaga – nawet eleganckiego płaszcza. Takie propozycje ma dla nas m.in. Jenny Fairy.
Obecne czasy zachęcają do tego, aby bawić się modą i eksperymentować. Warto przełamywać schematy i łączyć kontrastowe elementy garderoby, żeby w efekcie otrzymać oryginalną i unikatową stylizację!
